Posty

Asystent dyrektora 2

Całą drogę do domu z rozmowy kwalifikacyjnej spędziłem zamyślony, tak że niemal przegapiłem swój przystanek. W mojej głowie kłębiły się przeróżne myśli i nie wiedziałem już sam, jak się właściwie czuję. Szczegóły całego wydarzenia zacierały mi się w pamięci, przebijały się jedynie sprzeczne emocje: strach, ekscytacja, zdenerwowanie, podniecenie, wstyd... i wreszcie całkowity spokój. - No i jak poszło? - zapytał mnie Cichy, kiedy wszedłem już do mieszkania i zacząłem ściągać buty. - Noo... dobrze - wydukałem. - Co to znaczy "dobrze"? - dopytywał się Cichy - Myślisz, że coś z tego będzie? - No... dostałem pracę. Cichy rozpromienił się i krzyknął podekscytowany: - Stary! To zajebiście! Co się nie chwalisz? Kurde, to gratulacja! Twoja pierwsza robota, ziom! Jego szczera radość podniosła mnie na duchu. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i poczułem miłe uczucie w żołądku. Rzeczywiście, udało mi się. Dostałem pracę. Na końcu mojego ciemnego tunelu wreszcie pojawiło się jakieś realne świa

Asystent dyrektora 1

Sytuacja była ciężka. Wręcz przejebana na maksa. Byłem świeżo po szkole, bez studiów, bez zawodu, bez większego doświadczenia ani umiejętności, które nadawały się na rynek pracy. A potrzebowałem jej pilnie - to znaczy pracy - wręcz bardzo kurwa pilnie. Historia stara jak świat: ojciec alkoholik, matki nawet nigdy nie poznałem. Parę dni po dziewiętnastych urodzinach wylądowałem na bruku, sam jak palec i bez żadnych środków do życia. Miałem tylko jedną osobę na świecie: mojego kumpla, Cichego.  Cichy był dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałem. Choć byliśmy w tym samym wieku, zawsze wydawał się jakiś taki bardziej ogarnięty, dojrzalszy i bardziej doświadczony we wszystkich sprawach. Razem dorastaliśmy, razem zgarnialiśmy przypał w szkole i razem wspieraliśmy się w trudnych chwilach, kiedy w domu było ciężko. Ale z nas dwóch to Cichy zawsze był tym, który znał dobrą odpowiedź albo wyjście z sytuacji. W naszym duecie rajdowym to on był kierowcą, a ja tylko pasażerem, który udaj

Kumpel do ruchania 10

Następnego dnia po imprezie u Siepeta, czułem się totalnie rozjebany fizycznie i psychicznie. Kiedy przebudziłem się nad ranem, było jeszcze wcześnie, może parę minut po siódmej. Leżałem nadal w dużym łóżku w sypialni na górze, a obok mnie z ręką zarzuconą na moje biodro leżał Strzała. Pogrążony we śnie wyglądał wyjątkowo niegroźnie. Było w nim wręcz coś... uroczego. Oddychał powoli przez lekko rozchylone usta, a jego naga klata falowała w rytm wdechów i wydechów. Przekręciłem się ostrożnie na bok, żeby mieć lepszy widok mojego mastera i wtedy poczułem ból mięśni na całym ciele. Mimo paru godzin snu, moje ciało nadal było wyczerpane po wczorajszym jebaniu. Próbowałem przypomnieć sobie poszczególne sceny z ubiegłej nocy, ale oczami wyobraźni widziałem jedynie rozmazane obrazy: twarze moich kumpli dresiarzy ładujących swoje gnaty do mojej mordy; ich sapanie i jęki, kiedy spuszczali mi się do gardła; ich rozgrzane, twarde pały rozciągające moją dziurę. Ciężko było mi uwierzyć, że to wszys

Kumpel do ruchania 9

~ z dedykacją dla wszystkich komentujących - to dzięki Wam piszę kolejne części. Nie jestem w stanie policzyć ile razy w życiu waliłem konia do gejowskiego porno. Odkąd uświadomiłem sobie, że pociągają mnie kolesie, oglądałem jebiących się facetów na ekranie komputera lub telefonu praktycznie co wieczór przed pójściem spać. Mnóstwo razy fantazjowałem, jakby to było wejść w ich rolę i zostać zerżniętym w dupę.  Oto wreszcie nadszedł ten moment. Wypinałem się jak uległy pies w pogrążonej w półmroku sypialni u Siepeta i miałem się po raz pierwszy w życiu przekonać, jak to jest być jebanym przez drugiego kolesia. Łotysz ustawił się za mną i podciągnął moją dupę do krawędzi łóżka, tak że jego sterczący kutas przylgnął do moich pośladków. Czułem mieszaninę niepokoju i ekscytacji. Bałem się tego, co miało za chwilę nastąpić, ale wystarczyło jedno spojrzenie w oczy mojego Pana, żebym przypomniał sobie, że nie ma odwrotu. Strzała masował się po chuju i oglądał spektakl z pozycji reżysera. Chcia

Kumpel do ruchania 8

Siedziałem w kuchni na krześle barowym i obserwowałem jak Strzała sięga po piwo do lodówki. Właściwie, bardziej opierałem się o brzeg tego krzesła na wpół stojąc, bo prawy pośladek wciąż piekł od lania, które dostałem chwilę wcześniej. - Dobra, czas wrzucić melanż na wyższy bieg - powiedział Strzała, odwracając się do mnie przodem i zamykając za sobą drzwi lodówki. W lewej ręce trzymał dwie szklane butelki. W odpowiedzi na moje pytające spojrzenie, postawił jedną z nich na blacie przede mną. Dostałem nieme pozwolenie na wypicie kolejnego piwa. Ucieszyłem się na ten widok i spojrzałem na mojego mastera z wdzięcznością. Strzała chwycił leżący obok otwieracz i otworzył obydwie butelki sprawnym, szybkim ruchem. Kapsle strzeliły w powietrze i zabrzęczały gdzieś na podłodze. Strzała nie miał oczywiście najmniejszego zamiaru ich podnosić. - Otwórz japę. Odruchowo zerknąłem w stronę korytarza, żeby sprawdzić czy nikt nie idzie, ale byliśmy sami. Posłusznie otworzyłem buzię i wystawiłem lekko j

Kumpel do ruchania 7

Stałem w drzwiach łazienki jak porażony prądem. Wertowałem gorączkowo mózg w poszukiwaniu jakiejś sensownej wymówki, jakiegoś wytłumaczenia, czegokolwiek, ale trafiałem jedynie na ślepe zaułki. Musiałem mieć zajebiście głupią minę. Mój master stał przede mną bez ruchu i mierzył mnie wzrokiem. Jego spojrzenie nie zdradzało żadnych emocji. Wydawało się, że kalkuluje coś szybko w myślach. - Strzała, ja... to był... - zacząłem bełkotać, ale natychmiast mi przerwał. Zrobił krok w moją stronę i pchnął mnie z powrotem do środka łazienki, zamykając za sobą drzwi. - Pozwoliłem ci pójść samemu do kibla? - wycedził lodowatym tonem. - Nie, ja- Strzała wyjebał mi lepa w ryj. - Pozwoliłem ci pójść do kibla? - spytał ponownie. - Nie, Panie - poprawiłem się. - To na chuj poszedłeś, co? Popchnął mnie z całej siły, tak że wpadłem plecami na ścianę za mną. - Przepraszam - stęknąłem cicho. - Na chuj mi twoje przepraszam, debilu! Skuliłem się w sobie i wbiłem wzrok w podłogę, czekając na kolejny cios. - Za