Kumpel do ruchania 8
Siedziałem w kuchni na krześle barowym i obserwowałem jak Strzała sięga po piwo do lodówki. Właściwie, bardziej opierałem się o brzeg tego krzesła na wpół stojąc, bo prawy pośladek wciąż piekł od lania, które dostałem chwilę wcześniej.
- Dobra, czas wrzucić melanż na wyższy bieg - powiedział Strzała, odwracając się do mnie przodem i zamykając za sobą drzwi lodówki.
W lewej ręce trzymał dwie szklane butelki. W odpowiedzi na moje pytające spojrzenie, postawił jedną z nich na blacie przede mną. Dostałem nieme pozwolenie na wypicie kolejnego piwa. Ucieszyłem się na ten widok i spojrzałem na mojego mastera z wdzięcznością. Strzała chwycił leżący obok otwieracz i otworzył obydwie butelki sprawnym, szybkim ruchem. Kapsle strzeliły w powietrze i zabrzęczały gdzieś na podłodze. Strzała nie miał oczywiście najmniejszego zamiaru ich podnosić.
- Otwórz japę.
Odruchowo zerknąłem w stronę korytarza, żeby sprawdzić czy nikt nie idzie, ale byliśmy sami. Posłusznie otworzyłem buzię i wystawiłem lekko język, przenosząc wzrok na mojego mastera.
Strzała sięgnął do kieszeni i wyciągnął niewielki woreczek strunowy. Wyjął z niego pojedynczą czerwoną pigułkę - jedną z tych, które kupił od Długiego. Bez słowa wyjaśnienia położył ją na moim języku, a potem splunął mi do otwartej buzi.
- Żebyś miał lepszy poślizg przy połykaniu - dodał z chytrym uśmiechem.
Nie miałem pojęcia czym była ta pigułka, ale lekcja z łazienki nauczyła mnie nie kwestionować decyzji mojego mastera. Jeśli Strzała chciał, żebym wziął jakieś dragi, nie pozostało mi nic innego jak połknąć je razem z jego śliną. Zamknąłem usta i wykonałem polecenie, rozkoszując się przy okazji smakiem chary mojego Pana. Gdy tabletka zniknęła już w moim przełyku, otworzyłem z powrotem buzię i pokazałem grzecznie język.
- Dobra suka - pochwalił mnie Strzała - Piguła powinna ci wjechać za niecałą godzinę. Jak już poczujesz efekty, to dasz mi znać.
- Tak jest - przytaknąłem nieco zdezorientowany. Zdziwiło mnie, że Strzała sam nic nie łyknął, ale wiedziałem, że lepiej go o to nie pytać. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po tej tabletce, ale postanowiłem zaufać Strzale. Przecież nie dałby mi jakiegoś podejrzanego towaru.
- Spokojnie - Strzała chwycił mnie za kark niemal czule, jakby czytając mi w myślach - To tylko na rozluźnienie, żebyś się dobrze bawił przez resztę imprezy. Przecież wiesz, że nic ci się przy mnie złego nie stanie, o ile będziesz się słuchać. A chyba będziesz się słuchać od tej pory, co suko?
- Tak, Panie.
- No mam nadzieję, psie, bo inaczej ci rozpierdolę to dupsko tak, że przez miesiąc nie usiądziesz.
- Będę się słuchać, Panie - powtórzyłem gorliwie.
- No i tak ma być - Strzała uśmiechnął się zadowolony, pociągnął solidnego łyka z butelki i kiwnął głową w stronę wyjścia - Dobra, łap piwko i wracamy do chłopaków. Jak ci wjedzie towar, to dasz znać.
Wróciliśmy do salonu, gdzie Łotysz i Malecki kłócili się z zaangażowaniem o jakiś mecz, a Rudy gapił się na jakąś najebaną laskę, która wywijała dupą w rytm muzyki razem z koleżankami. Skarpa z kolei stał na tarasie i dopalał fajkę, gadając z jakimiś ziomkami, których średnio kojarzyłem. Kiedy Strzała i ja usiedliśmy na fotelach, Łotysz od razu zaczął nas wciągać w dyskusję, szukając kogoś kto przyzna mu rację. Tak naprawdę zależało mu przede wszystkim na zdaniu Strzały. W naszej paczce to on był alfą. Wszyscy podświadomie zdawali sobie z tego sprawę i chociaż Łotysz nigdy by się do tego nie przyznał otwarcie, często szukał aprobaty Strzały i chciał mieć zawsze takie samo zdanie jak on. Taki był po prostu efekt Strzały. Do pewnego stopnia, wszyscy widzieliśmy w nim swojego wodza oraz ideał do naśladowania. Ja po prostu w znacznie bardziej zaawansowanym stopniu niż inni.
Popijałem powoli piwko, delektując się gorzkawym smakiem i słuchałem ich rozmowy. Co jakiś czas przytakiwałem Strzale, albo parskałem śmiechem, kiedy rzucił jakiś żart. Zerkałem też na siedzącego dwa fotele dalej Maleckiego. Na początku stresowałem się, czy palnie jakimś komentarzem, albo będzie się uśmiechał głupkowato, ale zachowywał się całkowicie normalnie. Uczestniczył w rozmowie i nie poświęcał mi prawie wcale uwagi, a przynajmniej nie więcej niż zwykle. Nie mogłem się jednak oprzeć wrażeniu, że z premedytacją zarzucił nogę na podłokietnik swojego fotela w taki sposób, żeby huśtać nią nonszalancko i wyeksponować swojego airmaxa. Tego samego, którego wylizałem mu na błysk jakieś pół godziny wcześniej.
Skarpa wrócił z tarasu i dosiadł się do nas z powrotem, zgarniając po drodze Siepeckiego. Mijały kolejne minuty, piwko fajnie wchodziło, zaczynało mi się robić przyjemnie. Mój wzrok coraz częściej zjeżdżał do dyndającego buta Maleckiego. Przypomniałem sobie jego smak i aromat, niemal czułem jego teksturę na swoim języku. Miałem ochotę rzucić się na podłogę przed fotel Maleckiego i przyssać się do jego airmaxa tak jak wtedy w kiblu. Zerkałem to na twarz kumpla, to z powrotem na jego buty, sprawdzając czy mnie nie obserwuje. Wydawał się w pełni pochłonięty rozmową, ale nagle zauważyłem, że masuje się jakby od niechcenia po kroczu. Zamrugałem szybko i rozejrzałem się dyskretnie po pozostałych. Ku mojemu zdziwieniu, każdy z moich kumpli siedział teraz z ręką na kroczu, miętosząc się bezwstydnie po rosnących namiocikach, jakby to było zupełnie normalnie. Poczułem falę gorąca i uświadomiłem sobie, że mój własny kutas stoi na baczność i rozpycha ciasną kieszonkę jockstrapa.
Spojrzałem na siedzącego obok mnie Strzałę. Chyba już od dłuższej chwili mnie obserwował. Jego usta wykrzywione były w cwaniackim uśmiechu, a w oczach zobaczyłem znajomą iskierkę.
- Chyba już ci weszło, co? - spytał mnie rozbawiony.
W pierwszym odruchu nie zczaiłem, co miał na myśli, ale kiedy spojrzał wymownie na pokaźny namiot w moich spodniach, zrozumiałem, że pigułka zaczęła działać. Pokiwałem przytakująco głową.
- Siepet, masz jakąś wolną sypialnię na górze? - Strzała zwrócił się głośno do gospodarza imprezy.
- Na lewo od schodów na końcu korytarza.
Coś w jego odpowiedzi wydało mi się podejrzane. Zdziwiło mnie, że nawet nie zapytał po co Strzale wolna sypialnia.
Mój master nachylił się do mnie po chwili.
- Zasuwaj na górę. Zaraz do ciebie dołączę i jak przyjdę, to masz czekać na łóżku bez spodni, na czworaka jak pies, z dupą wypiętą w stronę drzwi.
Spojrzałem mu w oczy i poczułem ukłucie podniecenia w żołądku. Nie myśląc nawet o tym, że ktoś zobaczy wielką erekcję w moich spodniach, odstawiłem pustą butelkę na stolik i podniosłem się z fotela. Ruszyłem w kierunku schodów, czując wzrok Strzały na swojej dupie. Znalazłem sypialnię na piętrze, o której wspomniał Siepet i wszedłem do środka.
Nie zapalając światła, zamknąłem za sobą drzwi i szybkim ruchem ściągnąłem z siebie dresowe spodnie. Zostałem w samych jockstrapach, skietach i koszulce. Wszedłem na duże, dwuosobowe łóżko i przybrałem pozycję, zgodnie z życzeniem mojego Pana. Wtuliłem twarz w przyjemnie miękką pościel i wypiąłem dupę do góry jak rasowa suka. Moje nagie pośladki majaczyły w ciemności, oświetlane jedynie bladym światłem latarni ulicznej zza okna. Byłem tak napalony, że zacząłem bezwiednie poruszać biodrami w przód i w tył, symulując ruchy jebania.
Po chwili usłyszałem kroki w korytarzu i drzwi do sypialni otworzyły się cicho. Wypiąłem się maksymalnie, aby powitać mojego mastera tak, jak sobie życzył. Nagle poczułem jego ciepłą dłoń na moim pośladku. Przebiegł mnie dreszcz podniecenia. Jego palce przejechały po moim rowie i zatrzymały się na gumce od jockstrapa. Naciągnął ją i strzelił z głośnym plaskiem, a po chwili poprawił uderzenie własną dłonią. Odruchowo jęknąłem, zaskoczony klapsem, ale moja pałka zapulsowała i zaczęła moczyć bieliznę. Wygiąłem się jak kot, wystawiając swoją dupę dla mojego Pana, nie mogąc się doczekać kolejnego plaskacza.
- Ja pierdolę, ale cię Strzała wytresował.
Zamarłem jak porażony prądem. To był głos Łotysza. Odwróciłem się i zobaczyłem rozbawionego kumpla, który jedną rękę trzymał na mojej dupie, a drugą w swoich spodniach, masując się chamsko po kutasie. Byłem sparaliżowany, nie wiedziałem co mam powiedzieć albo zrobić.
- Mam tu coś dla ciebie - powiedział Łotysz i wyciągnął na zewnątrz swojego sztywnego chuja.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie byłem w stanie oderwać wzroku od jego pały. Gapiłem się jak głupi na dłoń Łotysza, która jeździła powoli w górę i w dół, raz za razem ściągając błyszczący od precumu napletek. Moje nozdrza uderzył nagle jego zapach i momentalnie poczułem, jak robi mi się gorąco z podniecenia. Odruchowo oblizałem usta. Łotysz chyba zauważył moją reakcję, bo uśmiechnął się drwiąco i rzucił:
- No dalej, bierz się do roboty, lachociągu.
Nie byłem w stanie się oprzeć. Kierowany jakimś pojebanym instynktem, obróciłem się na czworaka na łóżku i wziąłem kutasa swojego kumpla w usta. Kiedy tylko poczułem jego zajebisty smak, zacząłem go energicznie ssać, bez wstydu czy opamiętania. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale w tamtym momencie liczyło się tylko to, żeby załadować męską pałę głęboko w moje spragnione gardło.
- O kurwa - Łotysz aż się zaśmiał, równie zaskoczony moim zachowaniem co ja.
Ciągnąłem mu pałę jak automat. Smakował inaczej niż Strzała, ale równie pociągająco. Młody, nabrzmiały kutas męskiego dresika, który aż się palił żeby przerżnąć czyjąś mordę. Jego aromat działał na mnie jak narkotyk. Pragnąłem go więcej, głębiej, bardziej. Zacząłem się nadziewać gardłem po same jajca, tak że pała kumpla odcinała mi dopływ tlenu.
- Oszczędzaj japę, bo nie tylko Łotysza będziesz dzisiaj obsługiwać - rozległ się głos Strzały.
Przerwałem na chwilę obciąganie i spojrzałem w stronę drzwi. Do sypialni weszła cała banda z moim masterem na czele. Uśmiechał się w ten swój kozacki sposób, wyraźnie zadowolony z sytuacji. Pozostali też wydawali się podjarani zastaną sceną. Byłem w lekkim szoku, ale podniecenie brało górę. Czułem się jak we śnie, cała ta sytuacja wydawała mi się zbyt zajebista, by mogła dziać się naprawdę.
- Ssij kurwa - upomniał mnie Łotysz i klepnął mnie lekko po ryju.
Zabrałem się do dalszego robienia gały. Tymczasem Skarpa, Malecki, Rudy i Siepet ustawili się dookoła łóżka i oglądali z bananami na twarzach, jak kutas Łotysza znika raz po raz w moich ustach. Niemal jednocześnie wyjęli swoje naprężone pały i walili sobie leniwie do pornola na żywo. Sypialnia szybko wypełniła się oszałamiającym zapachem samczego potu i tą charakterystyczną, niepowtarzalną wonią kutasa.
Strzała nie przyłączył się do kółeczka z resztą chłopaków. Zamiast tego, usiadł na fotelu w rogu pokoju i przyglądał się całemu spektaklowi jak reżyser.
- Jedziesz dalej, teraz Siepetowi - padła komenda od mojego mastera.
Ochoczo obróciłem się w stronę gospodarza imprezy i podpełzłem na łóżku do jego krocza. Penis Siepeckiego był chudszy, ale dłuższy niż Łotysza. Przypominał prosty miecz, czekający na wypolerowanie. Wystawiłem język i zacząłem go lizać od spodu, jadąc powoli w górę i zostawiając za sobą mokry ślad na całej długości. Kiedy dojechałem do główki, objąłem ją najpierw delikatnie ustami i zassałem lekko, badając reakcje Siepeta.
- Kurwa, ale zajebiście - syknął podjarany i położył mi dłoń na głowie, dając mi delikatnie do zrozumienia, żebym wziął go więcej do buzi.
Zacząłem łykać długą pałę Siepeckiego, z każdym ruchem głowy coraz głębiej. Jego kształt nie ułatwiał zadania i w pewnym momencie zacząłem się krztusić, nie mogąc zmieścić całego w gardle.
- Łykaj go ładnie, kurwa - rzucił zirytowany Strzała - Masz zjechać mordą aż do jaj.
Starałem się rozluźnić gardło i powstrzymać odruch wymiotny. Chciałem, żeby mój Pan był ze mnie dumny. Koniec końców, byłem jego suką, którą dzielił się z kumplami i nie mogłem przynieść mu wstydu.
Nagle poczułem na karku uścisk czyjejś dłoni. To Łotysz złapał mnie i zaczął chamsko dociskać do krocza Siepeckiego.
- Dajesz kurwa, nie ma opierdalania się - zarechotał rozbawiony.
Chuj Siepeta wbił mi się po same migdałki i nie przestawał przeć naprzód. Nie miałem dokąd uciec, przytrzymywany w żelaznym chwycie Łotysza. Byłem pewien, że twarda pała za chwilę rozerwie mi gardło, ale wtedy poczułem jak coś we mnie pęka, jakiś wewnętrzny opór i mój przełyk otworzył się całkowicie. Poczułem spocone jaja Siepeta tuż pod moim nosem.
- Nooo, tak masz go łykać! - ucieszył się Łotysz. Z pewnością nie mógł się już doczekać aż znów będzie jego kolej.
Wyjąłem kutasa Siepeckiego z buzi, żeby nabrać powietrza i spojrzeć mu w oczy. Wydawał się zupełnie niespeszony tym, że jego kumpel ze szkoły ciągnie mu druta. W tej chwili widział we mnie tylko sukę do wyjebania w ryj. Mega mnie podjarała ta myśl i załadowałem sobie jego chuja z powrotem do pyska. Pracowałem energicznie głową i językiem, zjeżdżając co jakiś czas ustami do samego końca i przytrzymując twardą pałę Siepeta głęboko w gardle. Czułem jak jego kutas pulsuje i napina się do granic możliwości. Wreszcie, za którymś razem, poczułem jak całe jego ciało spina się i drży. Dopchnął swojego chuja na maksa po same jajca i zaczął strzelać swoją spermą prosto do mojego żołądka.
- O kurwa, Siepecki mu zalał ryj! - to Łotysz znów cieszył się jak dziecko.
- Naaaaajs, połykaj wszystko - dorzucił Malecki.
Siepet przytrzymał mnie jeszcze chwilę za głowę, a ja oczywiście połknąłem całe jego nasienie. Zresztą, strzelił mi tak głęboko w gardle, że nie miałem za bardzo innego wyjścia.
- Teraz Skarpa, jedziesz - rozkazał Strzała ze swojego reżyserskiego fotela. Nie dał mi ani chwili wytchnienia.
Kutas Skarpińskiego wchodził mi dużo łatwiej, ale on sam okazał się znacznie bardziej niewyżyty od poprzednika. Od razu chwycił mnie oburącz za głowę i zaczął jebać w pysk, jakby rżnął tanią dziwkę. Jego pała zanurzała mi się rytmicznie w ustach, z każdym posunięciem coraz głębiej. Nie miał dla mnie litości. Od początku wrzucił wysokie tempo i nie zwalniał ani na chwilę. Jebał mnie tak dobrych kilka minut, zanim poczułem, że zaczyna gubić rytm, a jego pała zaczęła mocniej pulsować. Czułem zmęczenie w szczęce, ale nie mogłem okazać słabości, więc dzielnie dawałem się rżnąć dalej.
Wreszcie po chwili Skarpa zaczął ryczeć jak zwierzę i zalewać mi mordę swoim gęstym klejem. Z każdym strzałem posuwał mnie w ryj i dobijał kutasa aż po migdałki, tak że zacząłem się krztusić. Poczułem smak jego spermy dużo wyraźniej niż u Siepeta. Była lekko słona, ale pyszna. Czułem się zajebiście spełniony i rozkoszowałem się tą nagrodą za ciężką pracę. Kiedy Skarpa opadł już z sił i wysunął się z moich ust, zabrałem się do wylizywania jego pały z resztek nasienia.
- Zmęczony? - spytał mnie Strzała.
- Nie, chcę więcej - odpowiedziałem nie do końca zgodnie z prawdą, ale wiedziałem, że takiej odpowiedzi oczekiwał mój master.
Na potwierdzenie tych słów, zabrałem się do robienia gały Maleckiemu, nie czekając na rozkaz.
- Patrzcie jaka pazerna suka - zaśmiał się Rudy.
- Jak taki jesteś niewyżyty, to opierdalaj dwa naraz - powiedział Strzała i pokazał podbródkiem na Maleckiego i Rudego.
Usadowiłem się pomiędzy dwoma kumplami w pozycji na kolanach i chwyciłem obydwie pały w dłonie. Zacząłem je rytmicznie masturbować i brać na zmianę do ryja. Ssałem łapczywie i łykałem każdego z osobna, pamiętając żeby zjeżdżać co jakiś czas do samego końca, biorąc całego kutasa do gardła.
- Dwa naraz też na pewno zmieścić - rzucił drwiąco Strzała.
W odpowiedzi na te słowa, Malecki i Rudy przysunęli się bliżej do siebie, tak żeby mogli załadować mi obydwie pały jednocześnie w usta. Starałem się otworzyć buzię jak najszerzej potrafiłem, ale szło mi to dość opornie. Chłopakom najwyraźniej to nie przeszkadzało i pchali swoje nabrzmiałe kutasy na chama, bijąc się o miejsce w mojej mordzie. Po chwili złapali wspólny rytm i zaczęli mnie na zmianę posuwać, cały czas trzymając obydwa chuje w moich ustach.
- Ja pierdolę, ale zajebiście - Rudy wyprężył się i zarzucił głowę do tyłu w rozkoszy.
- Kurwa, stary, zaraz dojdę - odpowiedział mu Malecki i dosłownie trzy sekundy później zaczął zalewać mi mordę swoją spermą.
Na ten widok, Rudy wyjął swoją pałę i zaczął sobie szybko trzepać ręką.
- Morda szeroko - rzucił do mnie.
Po tych słowach wystrzelił mi na twarz białym klejem, trafiając na czoło, nos i policzki.
- Kuuurwa, miałeś to złapać do mordy, psie - wkurzył się Rudy.
- Luźno, możesz zebrać kutasem i dać mu do zlizania - powiedział Skarpa.
Rudemu spodobał się ten pomysł i zaczął jeździć swoją sztywną jeszcze pałą po moim ryju, zbierając spermę własną i Maleckiego. Po chwili załadował mi ją z powrotem do buzi, a ja posłusznie wypolerowałem do czysta.
Byłem otumaniony ilością męskiego nasienia, które połknąłem tego wieczoru. Nie mogłem się nacieszyć jego smakiem i zapachem. Nie wiedziałem już, czy to efekt pigułki od Strzały, czy po prostu byłem aż tak napalony, ale wciąż było mi mało. Czułem jednak zmęczenie i ból w szczęce od opierdalania pięciu kutasów po kolei. Potrzebowałem chwili przerwy, ale byłem zdany na łaskę mojego Pana.
- Łotysz, jeszcze ty musisz zapłodnić mu ryja - powiedział Malecki. Rzeczywiście, tylko on i Strzała jeszcze nie doszli.
- Mam lepszy pomysł - odpowiedział Łotysz z chytrym uśmieszkiem na twarzy - Strzała, mogę zapłodnić mu dupsko?
Cała banda, włącznie ze mną, spojrzała w kierunku fotela pod ścianą. Mój master siedział ze spodniami dresowymi spuszczonymi do kostek i walił sobie leniwie konia. Był wyraźnie podjarany całą sceną. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Od tego są przecież suki, żeby je pierdolić w każdą dziurę. Prawda, suko? - zwrócił się bezpośrednio do mnie.
W jego oczach widziałem władzę i pożądanie. Patrzył na mnie jak na swoją własność, swoją kurwę, której nie musiał nawet sam rżnąć. Mógł kazać innym mnie jebać całą noc, a ja nie miałem nic do gadania. Ta wizja zajebiście, kurewsko mnie podnieciła.
- Tak, Panie.
Masz dobre pióro i ciekawy pomysł, oby tak dalej bo ciekawi mnie jak się rozwinie ta historia.
OdpowiedzUsuńSuper! Tekst: "- Ja pierdolę, ale cię Strzała wytresował." mocno na mnie podziałała.
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę talent do opisywania. W ogóle bardzo dobra akcja z takim tresowaniem suki wraz z kolegami ;) Czekam na kolejną część!